Jeśli ktoś dzisiaj chce sobie pofrywolitkować to zapraszam do
Koroneczki na świeżo zniesione jajko frywolitkowe :))) u mnie dziś nie będzie frywolitek :)
tak mnie ręce bolą, że nie mogę nimi ruszać :) a bolą mnie od wałkowania ciasta na faworki - robiłam je pierwszy raz w życiu (bo zawsze były pączki) ale udały się bardzo i wszyscy są zachwyceni :)
częstujcie się...
teraz idę odpoczywać, a jutro dalszy ciąg serwetki :))))
Dziękuję za pyszne faworki i zapraszam na mój blog na malutkie pączusie. Pozdrawiam Małgosia
OdpowiedzUsuńmmmmm... lecę :)
UsuńLooks yummy,
OdpowiedzUsuńMargaret
O rajciu ,faworki w ilości hurtowej .Super .
OdpowiedzUsuńA ja się czepnę! A co! Za mało wałkowałaś. Serio - ciasto na faworki musi być "grubości" prześcieradła i to takiego spranego :-) Wtedy są kruchusieńkie jak... chrust :-D
OdpowiedzUsuńMuszą się łamać przy przenoszeniu z patery na talerz, lub do paszczy - Babcia mnie tak wytresowała w tej kwestii i nic tego nie zmieni - nawet ból łokci i nadgarstków :-D
Renulko - nie obraź się, proszę! :-)
ja sie nie obrazam bo mnie babcia uczyla ze maja byc rozwalkowane na grubosc kartki papieru listowego:) i wlasnie tak je rozwalkowalam :-D moj chlop sie czepial ze nie moze ich doniesc do ust:-D
OdpowiedzUsuńNo to ja się czepiam :-D Bo na zdjęciu wyglądają na dość pulchne :-D Czyli renulek nie tylko delikatnie-frywolny, ale i groźno-wałkowy jest :-D
OdpowiedzUsuńwygladaja na pulchne bo sa wycinane specjalnym radelkiem ktory robi sliczne falbanki;-) ku ogromnej radosci Natalinki :-D
OdpowiedzUsuńwyglądają pysznie!!!
OdpowiedzUsuńO, żesz! A ja wczoraj ani jednego chruścika w paszczęce nie miałam. :((( Kiedyś dużo chruścików robiłam (ciasto na papier i radełkiem, a jakże! Ale teraz wszyscy chorzy i samej sobie się nie chce smażyć. :-/
OdpowiedzUsuńu mnie też wszyscy fochali, że smażone - absolutnie - a wrąbali wszystko i jeszcze chcą.... łomatko... ale sama też bym zjadła jeszcze :D
UsuńWygladaja absolutnie idealnie! I widzac ich ilosc wcale nie dziwie sie, ze bolaly rece... No ale konsumpcja wszystko potem wynagradza, prawda? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
faworki skończyły się wczoraj a ja dzisiaj tak bym zjadła chociaż jednego... ;)))))
UsuńPysznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńPiątkowy wpis się nie pojawił, więc tym cudem jestem na bieżąco z wiosenną serwetką:):)
Pozdrawiam, Monika - szydelkoija.blox.pl
Moniczko piątkowy wpis zamienił się w niedzielny :)
Usuń