środa, 7 listopada 2012

łączenie nitek, zakańczanie robótki



czyli dla niektórych zmora a dla mnie coś normalnego jak picie herbaty :)
Pisałam już kiedyś – nie raz – o tym jak dowiązywać nitkę lub jak zakańczać robótkę, ale nie wszyscy jeszcze czytali a na moim nowym blogu nie do końca to wyjaśniłam więc robię to teraz od początku do końca.

Każdy węzełek łączący nitki staram się umiejscawiać w taki sposób, żeby był on w miejscu gdzie krzyżują się elementy, tzn. na początku lub końcu kółeczka lub łuczka – tam najłatwiej ukryć węzeł. czasem można też ukryć węzeł w miejscu gdzie robimy pikotka ale ja stosuję to w wyjątkowych wypadkach pisałam o tym w poście kłopotliwe węzełki KLIK KLIK

 na początku robótki to wiadomo wiążemy nitkę węzłem płaskim, mocno go zaciskamy, jeśli boimy się, że nam się jednak rozwiąże – czasem nici są takie, że nie ma siły zawsze się rozwiązują – trzeba się wspomóc – ja zakraplam odrobiną bezbarwnego lakieru do paznokci – utrwala węzeł, z wierzchu lakier i tak się wykruszy w praniu a środek trzyma tak jak powinien.
można też nie odcinać od razu nitek tylko dopiero po zrobieniu tego pierwszego kółeczka. No i potem przerabiamy dalej. aż się nam skończy nitka na czółenku...
wiem teraz panika, obgryzanie paznokci... tylko po co ;-)

nawijamy nitkę na puste czółenko i normalnie dowiązujemy nitkę węzłem płaskim w miejscu o którym pisałam wcześniej.
albo - ja wolę ten sposób bo łatwiej jest mi zawiązać nitkę w konkretnym miejscu dokładnie tam gdzie chcę -  robimy pętelkę taką jak się robi przy pierwszym oczku szydełkowym...


zaciągamy pętelkę ale nie za mocno, tak - żeby nitka przechodziła swobodnie przez węzeł i oczko mogło się zwężać i rozszerzać...


przez pętelkę przeciągamy nitkę do której chcemy dowiązać nową...


i zaciskamy pętelkę w miejscu w którym chcemy żeby nam się te nitki połączyły.
pętelkę zaciskamy do momentu aż ona zrobi tzw. klik. to znaczy przeskoczy nam węzełek i na trwale się zawiąże. 


i mamy połączone niteczki i teraz robimy tak jak przy początkowym węzełku - pisałam o tym wcześniej...
możemy zakropić odrobiną bezbarwnego lakieru do paznokci i od razu odciąć nitki albo przerobić kolejny element i dopiero odciąć nitki. 

ten sposób wymaga wielu prób i poprawiania techniki - nie zniechęcajcie się jeśli na początku Wam nie wyjdzie, nauka wiązania frywolitek też nie była prosta prawda?


wiem co będziecie teraz pisać - bo już się tego naczytałam przez ostatnie lata :D
 
...że lakier wam zażółci nici - nic z tego - stosuję to od ośmiu lat na różnych kolorach nici - teraz na białej w serwetce śnieżynkowej - wynik - żadnych plam. ale - oczywiście jest jakieś ale - nie wszystkie bezbarwne lakiery - niestety trzeba przetestować który lakier z Wam dostępnych nie pozostawia śladów na białych niciach - ja ostatnio stosuję utwardzacz do paznokci (Killys) :D - żadnych śladów.

... eeee brzydko to wygląda bo węzeł widać - oczywiście na początku będzie widać, ale tak jak wszystko - to wymaga wprawy, każdy następny węzeł będzie mniej widoczny a dołączanie nitki przestanie być zmorą :D

choćbyście nie wiem co pisali to i tak według mnie jest to o wiele lepszy (a przede wszystkim szybki i bezproblemowy) sposób na łaczenie nitek niż np. chowanie nitek które dopiero widać - z wyjątkiem frywolitki na igle bo ona jest tak luźna, że można tam schować nawet kilka nitek i nie będzie to widoczne ;-)
no i u mnie schowanie nitki szczególnie na końcu robótki - pod supełki jest po prostu niemożliwe bo tak ściśle je wiążę.




20 komentarzy:

  1. Tak jak piszesz robiąc na igle łatwiej schować nitki pod słupki i ja tak robię! Tak patrzę i patrzę na tę małą śnieżynkę i myślę jak by ją tu najłatwiej zrobić na igle!? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nuta dasz radę - szkoda, ze nie mogę Ci pomóc, może ktoś pomoże kto na igle supła.

      Usuń
  2. Bardzo ładnie to wszystko wytłumaczyłaś :) I tak jak piszesz, trochę praktyki i supełki nie będą zmorą :) Oj pamiętam jak mnie męczyły na początku. ;)
    Ja staram się łączyć nitki przy łuczku (tak jak Ty teraz), jednak nie odcinam nitek od razu, tylko wrabiam je w łuczek i dopiero odcinam. Nawet tego łączenia nie widać :)
    Myślę, że jest to też kwestia nici... im cieńsze tym mniej widać łączenie :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo tak święte słowa - im cieńsze nici tym mniej ten supełek widać!

      Usuń
  3. Rachu, ciachu i po nitkach! ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niteczki chowam pod słupeczki, mocno zaciskam, nie było widać i odcinam. Tak mnie uczyła Krzysia. Problem pojawia się na końcu pracy. Już nie jedną igłę połamałam przy chowaniu nitek. Przy takiej ilości drobnych elementów pozostaje tylko lakier do paznokci by nie zwariować od chowania nici, a może Renulku masz na to jakąś radę?????????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgoś nie rozumiem pytania i ja mam pytanie do Ciebie: czy przeczytałaś dokładnie tego posta którego skomentowałaś?

      Usuń
  5. Przepiękne,cudeńko!:) kunszt niesamowity! pozdrawiam i zapraszam do mnie:) evvika dodaje

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że gdy ja uczyłam się zakańczać robótki nie znalazłam tak jasnego "kursiku" i męczyłam się całymi tygodniami ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jannel oj szkoda :)
      ja mogę tylko powiedzieć, że mialam to szczęście trafiając na cudowną nauczycielkę która mnie tego nauczyła ;-)

      Usuń
  7. Renulkuwytłumaczyłaś to wprost "łopatologicznie", ja co prawda wiążę nici metodą mojej mamy, tzn jest to węzełek "wlókienniczy" (tak go nazwałam). Moja mama nauczyła sie go w szkole włókienniczej, wiazała tak nici gdy pracowała chwilę w fabryce włókienniczej. Powiem szczerze, że ja sama mam problem ze znalezieniem łączenia, a co dopiero osoby, które nie mają pojęcia o frywolitce, a zostana nią obdarowane. Dziekuję za kolejny sposób z pewnościa skorzystam, albo chociaż spróbuję. Pozdrawiam cieplutko. Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Effcia a ja wypróbuję węzeł tkacki :) ech... człowiek uczy się całe życie ;-)
      ściskam!

      Usuń
    2. Tkacki podobno jest najlepszy :) jeszcze łatwiejszy do ukrycia niż koronczarski. Ale to już podaję za autorką książki "Roboty siatkowe" Werą Tuszyńską.

      Usuń
  8. To i ja dorzuce swoje d grosze :)
    Tak jak pisze Renulek ukrywam wezelek podczas dolaczania nitki zawsze w momencie gdy nastepnym elementem ma być kólko, wtedy jedną koncówkę nitki wrabiam min. pod trzema slupkami kolka a drugi koniec nitki wrabiam pod kolejnymi czterema slupkami luku lub kolejnego kolka. konia z rzedem temu kto znajdzie miejsce gdzie nic byla laczona.
    a mecze sie tak dlatego, ze jak trafi moj wyrob na alergika (a tego nigdy nie wiemy) uczulonego na skladniki chemiczne zastosowane w lakierze to noszenie np. naszyjnika, na bardzo wrazliwej skorze dekoltu moze spowodowac brzydkie zaczerwienienia albo jeszcze gorzej i moze wtedy nie byc wesolo.
    Nitki końcowe rozkrecam (zawsze sa skrecone z trzech nici skladowych) i pracowicie wszywam kazda z szesciu koncówek. trzeba sie dobrze przygladnoc i jeszcze wiedziec w ktorym miejscu je wszylam.
    ale gdy robie ozdoby swiateczne, kartki etc. to tez olewam pracowite ukrywanie koncówek. lakier zastepuje czeskim klejem hercules. jest bialy ale po wyschnieciu staje sie przezroczysty i nie ma znaczenia czy nic jest biala, czarna czy kolorowa, bawelniana czy metalizowana poprostu go nie widac. ponadto przetestowalam jak zachowuje sie klej na bialym kordonku potraktowany zelazkiem z para przez gruby recznik - zadnych zmian w kolorze nici, nie zolknie, ciemnieje i cool.
    podobno klej magic ma te same wlasciwosci, nie probowalam, inne dziewczyny probowaly i byly z niego zadowolone.

    skrzacik

    OdpowiedzUsuń
  9. You are a phenomenal tatter, love your work!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cyt.:"konia z rzedem temu kto znajdzie miejsce gdzie nic byla laczona."

    Skrzaciku, ja znajdę! Wisisz mi konia z rzędem! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma sprawy moze byc nawet trojka :)

      skrzacik

      Usuń
  11. Renulku, ja właśnie też zawsze dotąd używałam lakieru lub kleju bo za nic nie udało mi się wszyć nitki, nawet po rozdzieleniu na pojedyncze nitki. Przy mniejszych pracach się nie martwiłam, ale przy serwetkach (zwłaszcza tych robionych na prezent;)) myślałam, że metoda z lakierem się nie sprawdzi ;) ale skoro piszesz, że nic się nie dzieje po praniu i prasowaniu to jestem spokojna :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam.
    Cudne te Twoje ,,supełki,, :)
    Faktycznie, bardzo prosty ten Twój sposób łączenia nitek. Na pewno kiedyś wypróbuję :)
    Ja swoje łączenia na wszelki wypadek wzmacniam klejem :)
    Cieplutko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki kochane właśnie uczę się i bardzo mi pomagają te wszystkie porady też mam problem z dołączaniem niteczk🐱 dziękuję 🖐️🖐️

    OdpowiedzUsuń